NURKOWANIE Z REKINAMI „Każdy kto odczuwa lęk przed zwierzęciem zawsze będzie widział zagrożenie w jego zachowaniu”. Bertrand Russell Rekin posiada zdumiewająca ilość zmysłów. To bardzo mało wybór atrakcji – w zależności od tego, co Cię interesuje. Nie wszędzie dostępne są wycieczki na nurkowanie z mantami czy rekinami wielorybimi, dostępność transportu i jego koszt. Najłatwiej będzie Ci dokonać wyboru kierując się relacjami przeróżnych osób z różnych wysp. होमपेज; दिन के दौरे Menu Toggle. 1 Menu Toggle. व्हेल शार्क वाचिंग टूर पैकेज; व्हेल शार्क के साथ स्कूबा डाइविंग Nasze najbardziej polecane Cebu Rejsy wycieczkowe. 1. Cebu City: pływanie z rekinami wielorybimi i kanioning w wodospadzie Kawasan. Wybierz się na jedyną w swoim rodzaju przygodę pływania z rekinami wielorybimi. Twój prywatny przewodnik zabierze Cię w malowniczą podróż ze wschodniego wybrzeża Cebu do miasta Oslob, aby uchwycić widok Filmik z końca 2016 roku z wyprawy Akademii Nurkowania Longimanus do egipskiego Marsa Alam. Jak zawsze o tej porze roku na kultowej rafie Elphinstone nurkuje Nurkowanie z rekinami wielorybimi + Canyoneering Adventure Day Tour – odbiór i dowóz z miasta Talisay. 5 Żarłacze błękitne z AzorówBlue sharks of Azores Islandscz.2 / part 2 https://www.youtube.com/watch?v=pCmJlkMowd0cz.3 / part 3 https://www.youtube.com/watch?v aGu6xd. Już jako dziecko marzyłam o dalekich podróżach. Wypożyczałam ze szkolnej biblioteki książki i czasopisma opisujące egzotyczne kraje. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że kiedyś moje marzenia się spełnią, ale w nie bardzo wierzyłam. Teraz jako dorosła kobieta mam swoją tablicę, na której przyczepiam kolejne marzenia, a później staram się je zrealizować. Jednym z takich pragnień było spotkanie się z rekinem wielorybim;-) Rekin wielorybi jest gatunkiem migrującym, występującym w wodach tropikalnych. Jego wędrówki spowodowane są zmianami temperatury oraz rozwojem planktonu. Pływa blisko powierzchni wody, samotnie lub w stadach. Żywi się głównie planktonem oraz małymi rybami. Jest największym przedstawicielem rekinów. Według oficjalnych pomiarów długość ciała osobników tego gatunku dochodzi do m a masa ich ciała sięga 13,6 t. Rekin charakteryzuje się specyficznym umaszczeniem. Jego ciało pokrywają rekina wielorybiego jest mocno spłaszczona, a oczy bardzo małe. Rekin wielorybi osiąga dojrzałość płciową w wieku 25 lat. Samica rodzi jednorazowo do 16 młodych. Gatunek ten za sprawą największego drapieżnika jakim jest człowieka stał się narażony na wyginięcie;-((( Zatrzymaliśmy się w centrum Cebu. Traktowaliśmy to miejsce jako bazę wypadową. Aby popływać z rekinami Wielorybimi musieliśmy się dostać do Oslob na południu wyspy. Wstaliśmy zatem o świcie, aby o ósmej dotrzeć na miejsce. Zależało nam na czasie ponieważ rekiny można oglądać do godziny 11. Jest to ich pora jedzenia. Później odpływają i wracają następnego dnia rano. Lokalne centrum nurkowe do którego trafiliśmy pobrało stosowną opłatę i wysłało nas na krótkie szkolenie jak mamy zachowywać się w obecności rekinów. Minimalny odstęp od rekina to 4 metry. Nie można ich dotykać ani przytulać;-). Po zapoznaniu się z procedurami bezpieczeństwa wsiedliśmy na maleńką łódkę i popłynęliśmy na spotkanie z tymi niezwykłymi stworzeniami. Z tego względu, że rekiny podczas posiłku pływają blisko powierzchni wody nie potrzebowaliśmy butli. Wystarczyła maska, rurka oraz płetwy. Kiedy je zobaczyliśmy czas się zatrzymał…… Nic nie było ważne, nic nie istniało. Patrzyliśmy jak zahipnotyzowani, a one spokojnie sobie jadły tak jak to czynią każdego dnia. Cieszę się, że przynajmniej przez krótką chwilę mogliśmy być częścią tego procesu. Widok tych majestatycznych stworzeń na wolności mogę porównać z: prawdziwą miłością, moim psem, rozmową z przyjacielem, smacznym tortem bezowym, rodzicami, gorącym latem, tęczą, słowem kocham cię…… Oslob na południowym krańcu Cebu na Filipinach słynie z możliwości pływania i nurkowania z rekinami wielorybimi. Jest to jedna z największych atrakcji Filipin. Kto nie chciałby zobaczyć największej na świecie ryby? Kto nie chciałby przepłynąć się koło rekina? Chyba każdy… ale czy naprawdę warto pojechać po to do Oslob? Jechać czy nie jechać? Znacie dobrze nasze stanowisko w kwestii miejsc, w których są wykorzystywane zwierzęta. Można było o tym przeczytać w poście: dlaczego nie jeździmy na słoniach. A jak było z rekinami? Kiedy zaczęliśmy planować wyjazd na Filipiny, na naszej liście pojawiło się Oslob. Teoretycznie wieloryby nie są tam w niewoli, lecz w swoim naturalnym środowisku. Przeciwwskazań teoretycznie nie było, wszystko wyglądało ok. Później, kiedy zaczęłam czytać o nurkowaniu z rekinami, doszliśmy do wniosku, że nie chcemy uczestniczyć w tej atrakcji przede wszystkim dlatego, że jest ona ogromnym, komercyjnym przedsięwzięciem, a do tego istnieją spory co do jej wpływu na zachowania tych olbrzymich ryb. Kiedy jednak pochłonął nas klimat Filipin, pomału zaczęliśmy zmieniać zdanie. Spotykaliśmy innych podróżników, którzy z zachwytem opowiadali o pływaniu z rekinami. No i pojawił się dylemat… Z jednej strony człowiek ma niesamowitą ochotę zobaczyć te największe ryby, z drugiej boi się, że ta atrakcja nie jest do końca dobra. W tym poście nie znajdziecie niestety odpowiedzi na pytanie, czy warto odwiedzić Oslob. Przeczytajcie, na czym to polega oraz jak wygląda. Decyzja będzie należała do Was. Oslob, snurkowanie z rekinami wielorybimi. O rekinie wielorybim słów kilka… Rekin wielorybi to największa na świecie ryba. Największy zmierzony osobnik miał ponad 18 metrów długości. To jeden z trzech rekinów, które lubią ludzi i żywią się planktonem (prócz niego też rekin długoszpar — żarłacz olbrzymi i rekin wielkogębowy). Jego skóra może mieć do 10 cm grubości. Prowadzi migracyjny styl życia, lubi pływać blisko powierzchni wody. Pokonuje tysiące kilometrów, rekordzista ma na koncie 12000 km w czasie jednej migracji. W dalsze podróże ruszają dopiero te osobniki, które osiągnęły długość 5 metrów. Rekin wielorybi ma 3000 małych zębów. Może dożyć 70 lat. W ciągu godziny potrafi odfiltrować 1,5 mln litrów wody. Niestety jego mięso jest jadalne. Ponieważ nie jesteśmy ekspertami z dziedziny rekinów, odsyłamy Was do strony na której można poczytać o tych wspaniałych rybach. Rekiny wielorybie są gatunkiem, któremu grozi wyginięcie. Jego populacja przez ostatnie 75 lat zmniejszyła się o połowę. Filipiny były jednym z pierwszych krajów na świecie, który rekiny otoczył ochroną (od 1998 roku). Tym samym w 2016 roku Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody zmieniła status rekina wielorybiego z „narażony na wyginięcie” na „zagrożony“. Australijski Rząd, który chroni populacje wielorybów z rejonu Rafy Ningaloo, opracował zasady, których należy przestrzegać w przypadku ekoturystyki związanej z oglądaniem tych ryb. Zasady te, mniej lub bardziej zmodyfikowane, przejęły inne miejsca na świecie, które taką ekoturystykę uprawiają (w tym Oslob). Jakie są te zasady? Proste: W obrębie jednego rekina powinna znajdować się tylko jedna łódź. W wodzie, w pobliżu rekina powinno się znajdować nie więcej niż 6 osób. Osoby będące w wodzie nie mogą zbliżać się do ryby na odległość mniejszą niż trzy metry. Nie wolno dotykać rekina ani blokowa jego ruchów. Skąd pomysł na pokazywanie rekinów w Oslob? Sama tradycja karmienia rekinów przez rybaków jest dużo starsza niż pomysł na pokazywanie ich w Oslob. Kiedy okoliczni rybacy wypływali na połowy, to rekiny często im w nich przeszkadzały. Wtedy wymyślono karmienie ich krewetkami po to, aby odciągnąć je od łodzi rybackich. Kiedy rybacy w Oslob zorientowali się, że karmiąc rekiny, można „nakłonić” je do podpływania blisko brzegu, odkryli, że jest to genialny pomysł na zarobek. Po co ciągnąć turystów w morze i ryzykować, że nie zobaczą rekina, skoro można rekiny „przyprowadzić” do turystów? „Przemysł rekinowy” w Oslob ruszył na dobre w 2011 roku i błyskawicznie stał się bardzo popularny. Z dziesiątek turystów zrobiły się ich setki, nikt nie nadzorował działania tego miejsca. W Oslob nie było należytej infrastruktury, a wszystko odbywało się dość chaotycznie. W świat poszła informacja o tym, że rekiny są kaleczone przez łodzie i dotykane przez turystów. LAMAVE czyli badania i nadzór nad Oslob Od grudnia 2011 roku sytuacja w Oslob została objęta nadzorem LAMAVE (The Large Marine Vertebrates Research Institute Philippines) pozarządową organizacją zajmującą się badaniem, edukacją i ochroną rekinów wielorybich. LAMAVE przez dwa lata badało przemysł turystyczny i populacje rekinów w Oslob. Rezultaty tych obserwacji opisano w sprawozdaniach z badań wydanych w 2014 i 2015 roku. Znalazła się tam nie tylko analiza populacji rekinów w Oslob, ale także jej interakcja z przemysłem turystycznym. Niestety badania pokazały, że w Oslob nie dzieje się dobrze, że łamane są zasady określone przez Australijski Rząd, które w Oslob także miały być przestrzegane. Przede wszystkim zarzucono to, że w Oslob przyjmowanych jest zbyt dużo turystów, oraz że na wodę wypływa za duża ilość łódź. Wytknięto, że łodzie są za blisko siebie, a tym samym rekiny mają mało miejsca. Zdaniem LAMAVE ta ciasnota i duże skupisko ludzi powoduje, że ryby są dotykane przez turystów (często nieumyślnie) i ranione przez łodzie. Dużą uwagę poświęcono także temu, że wśród turystów panuje chaos, a łodzie zwłaszcza przy dużym wietrze i falach, potrafią na siebie wpadać, a nawet się przewracać. LAMAVE wytknęło błędy, określiło plan poprawy i zaangażowało w nią lokalny samorząd. Oslob jest pod nadzorem, obserwacje trwają, poprawa ma być zauważalna. Tylko czy to wszystko wystarczy? Ingerencja w ekosystem? A dlaczego miejsca typu Oslob martwią ekologów? Karmione przez ludzi rekiny, zamiast szukać pożywienia, idą (a raczej płyną) na łatwiznę i z chęcią pojawiają się na posiłkach. Często zdarza się też, że rekiny podpływają do innych łodzi z nadzieją, że tam też zostaną nakarmione i ulegają wtedy zranieniom. Dużo mówi się też o zmianie tras, jakie powinny pokonywać rekiny i tym, że decydują się one na pozostanie w jednym miejscu, co z kolei może mieć wpływ na ich populacje. Z drugiej jednak strony pojawiają się głosy, że dzięki takiej formie turystyki, rekiny są bezpieczne i coraz rzadziej zabijane przez kłusowników. Kiedy wertowałam strony osób i fundacji, które zajmują się ochrona rekinów wielorybich na świecie, dowiedziałam się, że ich sztuczne dokarmianie może mieć w niektórych aspektach obustronną korzyść. Z jednej strony rekiny są pod opieką ludzi, a tym samym spada ilość zabijanych osobników. Często ci, którzy na nie polowali, zastąpili to turystyką, czerpiąc korzyści z pokazywania rekinów żądnym wrażeń turystom. Tym samym może zwiększać się ich populacja (rekinów, nie turystów). Do tego ludzie mają miejsca pracy, rozwija się przemysł turystyczny, a ci, którzy kiedyś na rekiny polowali, teraz o nie dbają. I JAK TO WYGLĄDAŁO W RZECZYWISTOŚCI? Z Siquijor do Oslob Do Oslob ruszyliśmy z Siquijor. O 4:30 pod The Bruce podjechał po nas tricykl. Z kierowcą umówiliśmy się dzień wcześniej. Przejazd z The Bruce do portu w Siqujor kosztował 250 PHP dla czterech osób. O 6 rano siedzieliśmy już na promie, który płynął do Dumagete na wyspie Negros. W porcie ponownie wzięliśmy tricykla, który za 150 peso przewiózł na do portu Sibulan, z którego odchodzą promy na Cebu. Następnie wsiedliśmy na prom z Dumagete (Sibulan) do Lilao na wyspie Cebu. Pod portem w Lilao, chyba o każdej porze, czeka rzesza kierowców. Każdy chce nas zabrać do Oslob. Chyba wszyscy turyści przybywają tam tylko w jednym celu. Bierzemy tricykla, który zawozi nas do ośrodka, w którym wykupuje się bilety na pływanie z rekinami (przejazd to koszt 200 PHP za 6 osób). Jak to przebiega? Na miejscu ruch jak w ulu. Turystów jest już całkiem sporo. W naszej grupie jedna osoba decyduje się zostać na brzegu, nie martwimy się więc pozostawieniem plecaków i nie musimy korzystać z szafek jakie są na miejscu. Przebieramy się w stroje (jest przebieralnia). Kupujemy bilety na snurkowanie z rekinami. Nurkowanie 1500 PHP, snurkowanie 1000 PHP, a oglądanie rekinów z łódki – 500 PHP. W samych strojach kąpielowych i GoPro w ręce zostajemy wsadzeni na samochód. W tej samej grupie wsiądziemy później na łódkę. Samochód podwozi nas do ośrodka obok. Tam odbywają się szybkie przeszkolenia z zasad pływania z rekinami, przed instruktorem siedzi grupa, która uważnie słucha co wolno, a czego nie. Nam nikt nic nie mówi, sami oglądamy plansze z opisami. Po tym idziemy na brzeg i tam czekamy na wejście do łódki. Wtedy też zostajemy poinformowani, że przed nami jakieś… dwie godziny czekania. Ludzi dookoła masa, całe nabrzeże zajęte, kolejka prawie w ogóle się nie posuwa, czekanie się dłuży… Nie mamy przy sobie pieniędzy, aby kupić coś do picia, nie mam aparatu. Bezsensownie siedzimy i czekamy. Czekamy i jesteśmy coraz bardziej poirytowani. Jeszcze siedząc na brzegu, widzimy cały rząd łódek, które leniwie bujają się na wodzie. Znajdują się jakieś 200 metrów od brzegu. Kiedy przychodzi nasza kolej, dostajemy kamizelki ratunkowe, wsiadamy do łódki i odbijamy od brzegu. Jeszcze zanim dopłyniemy na miejsce i ustawimy się w rządku, widzimy pod taflą wody rekiny wielorybie. Nawet nie trzeba schodzić z łódki, już z góry widok tych olbrzymów robi niesamowite wrażenie. Kiedy łódź się ustawia w szeregu, dostajemy pozwolenie na wejście do wody. I tu zaczyna się najgorszy akt tego przedstawienia… Zobaczyć rekina wielorybiego… Wszyscy siedzący na łódce wskakują do wody. Ja przez chwilę siedzę dalej i patrze jak ogromne cielska rekinów przepływają wzdłuż szpaleru łódek. W końcu i ja decyduję się zanurzyć. Woda jest chłodna, a do tego wokół roznosi się drażniący zapach planktonu. Czuję się trochę tak, jakbym miała wejść do akwarium, do którego ktoś przed chwilą wsypał całą karmę dla rybek. Będąc w wodzie szybko orientuję się, że trzeba uważać i to nie na rekiny, a na innych oglądających. Wszyscy się przepychają, potrącają i zachowują tak, jakby chcieli zrobić zdjęcie na miarę Word Press Photo. Mistrzostwem świata jest robienie sobie podwodnego selfi z rekinem w tle. Uważać trzeba na osoby, które mają ubrane płetwy. My w ekipie mieliśmy parę, która założyła prawie metrowe płetwy i nie zważając na tłum ludzi w wodzie, machała nimi na prawo i lewo. Uważać trzeba też na łódki, które dryfują za plecami pływających, bo łatwo jest dostać nimi w głowę. W całym tym szaleństwie najmniejszym zagrożeniem dla nas są rekiny. Największym — inni uczestnicy tej atrakcji. Oslob. W wodzie. Siedzący na łódkach Filipińczycy starają się nad nami zapanować. Nie wiem jak ogarniają naszą grupę, ale co chwilę słychać ich prośby o nieoddalanie się od łódek lub oddalenie się od rekina. Są też pomocni, kiedy chce się na łódkę wrócić. W całym tym szaleństwie, jakie odbywa się w wodzie, ich apele przynoszą średnie skutki. Co kilka minut wzdłuż szpaleru łódek przepływa ta najważniejsza, mała łódź, z której wysypywany jest plankton. Za nią płynie rekin. Jego widok robi niesamowite wrażenie. Nie ma najmniejszych szans, abym opisała to, co czuje człowiek, który kilka metrów od siebie widzi tak olbrzymią rybę. …i nie dać się zabić! Staramy się trzymać z boku i nie brać udziału w tej walce o miejsca w pierwszym rzędzie. Dlatego też nie nagraliśmy pięknego filmu ani nie zrobiliśmy cudownych zdjęć. Mimo to mieliśmy sporo szczęścia, bo w pewnym momencie jeden z rekinów oderwał się od planktonu i ruszył w stronę morza, przepływając dokładnie obok nas. Śmiem stwierdzić, że nie zachowaliśmy wtedy należytej odległości, ale w tak krótkim czasie nie ma najmniejszych szans, aby odpłynąć od rekina. Po 30 minutach dostajemy hasło, że trzeba wracać. Pakujemy się z powrotem na łódź i wracamy na brzeg. Dookoła słychać ochy i ahy, wszyscy są zachwyceni. Niektórzy chwalą się jak blisko podpłynęli i jaki genialny materiał nagrali. Zaczynam wstydzić się za innych ludzi i rozumieć skąd tyle w tej atrakcji kontrowersji. Po wyjściu na brzeg bierzemy prysznic (znajdują się na plaży) i ruszamy dalej. Było warto? Wrażenia mam do dziś bardzo mieszane. Z jednej strony rekiny wyglądają niesamowicie i możliwość zobaczenia ich jest czymś nie do opisania. Wolałabym jednak zobaczyć je gdzieś w innym miejscu, gdzieś, gdzie swobodnie by sobie pływały. Podobno jest to możliwe w okolicy Donsol, a także w pobliżu wysp Balicasag i Pamilacan. W końcu, kiedy nie ma ich na jedzeniu w Oslob muszą pływać gdzieś w okolicy. Nie jestem ekologiem, nie chcę wypowiadać się na temat zagrożenia gatunku. Czytając jednak różne strony i publikacje, dochodzę do wniosku, że nawet ekolodzy nie są w tej kwestii jednomyślni. Największy problem w Oslob to turyści. Gdyby potrafili oni spokojnie siedzieć w wodzie i oglądać ten spektakl to wszystko przebiegałoby jakoś przyjemniej. Skoro bowiem zasady mówią, że ryb dotykać nie wolno, to nie wolno i żadna potrzeba chwili nie powinna tłumaczyć takiego zachowania. Gdyby też pazerność Filipińczyków nie była taka duża, to spokojnie można byłoby ograniczyć ilość odwiedzających. Po raz kolejny przekonałam się, że to my — ludzie, stanowimy największe zagrożenie dla środowiska. Z niczego nie umiemy korzystać z umiarem. Szkoda, że tym razem ze szkodą dla tych pięknych rekinów. 2 minutowy film z naszego przebywania z pobliżu rekinów wielorybich na Oslob [embedyt] Na poniższym filmiku można zobaczyć jak powinno to wyglądać. Małe grupy, niewiele łódek, spora przestrzeń. U nas wyglądało to zdecydowanie inaczej 🙁 Nurkowanie z rekinami w OslobRekiny wielorybie – piegowate giganty z OslobJest takie miejsce na ziemi, gdzie człowiek spotyka giganta i pływają razem. Jest takie miejsce, gdzie gigant przypływa i spokojnie się pożywia. Oslob na wyspie Cebu (Filipiny) to nadmorska, niepozorna mieścina, której sens codziennego istnienia nadaje rekin. Jego fizjonomia i usposobienie, czyli niedające się przeoczyć wymiary oraz wyjątkowo łagodne podejście do życia bez trudu zapracowały na przydomek, wielorybi. Lenistwo związane z łatwym ucztowaniem tłumaczy w tym miejscu codzienne wizyty wielu przedstawicieli tych ogromnych entuzjastów krewetek, którzy każdego dnia ściągają do Oslob całe rzesze żądnych przygód turystów. W niecierpliwym, porannym oczekiwaniu na niecodzienne emocje ci poszukiwacze mocnych wrażeń chętnie nabijają kabzy tubylców, nabiłam i ja! Rekin wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiNurkowanie z rekinami na FilipinachWypoczywaliśmy na przepięknej, filipińskiej wyspie o nazwie Malapascua, która kiedyś zapewne stanowić będzie odrębny temat na opowieść. Właśnie wracaliśmy do domu po dwutygodniowym wywczasie, kiedy nagle nienasycony mąż wpadł na pomysł, by „zahaczyć” jeszcze o jakąś wielką przygodę. Woda, nurkowanie plus rekin wielorybi (największa ryba świata) – dzieci oszalały! Pojechaliśmy!Temat był trudny, gdyż w grę wchodziło wczesnoporanne wstawanie. Sprawa nieprosta szczególnie, gdy człowiek nie ma „wpisanego w DNA syndromu porannego ptaka”. Tak czy inaczej daliśmy radę i zanim zdążyłam się skrzywić, bladym świtem telepaliśmy się tuk tukiem do obranego niemalże chwilę wcześniej przez nas miejsca – przemiłe powitanie, pełna mobilizacja oraz bardzo sprawna organizacja całego przedsięwzięcia. Na początku oczywiście szkolenie – jak tu najwięcej doznać a nie zginąć! Potem rozdanie kapoków i kompletnego sprzętu do snorkellingu (nurkowanie z maską i fajką), a gdy nastała godzina zero pomknęliśmy śpiesznie do łodzi niczym Wikingowie na okręty i w morze! No dobrze… w zatokę wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiŁódka, przewodnik, rekiny i myNieduża, pięcioosobowa łódka akurat dla nas i przewodnika. Krążymy wokół z wieloma innymi i głodnymi oczyma, wypatrujemy. Cisza, spokój, nic się nie dzieje. Nagle poruszenie. Są! Płyną! Całą grupą! Wielkie, przeogromne wręcz stworzenia o kamiennoszarym ubarwieniu z zachwycającymi, białymi piegami na całym, olbrzymim niczym bezludna wyspa ciele. Cztery dorodne okazy ruszyły wolno, bardzo majestatycznie w naszym kierunku i jakby pewne swojej siły bez najmniejszych obaw zbliżyły się do nas dosłownie na wyciągnięcie wielorybi spokój oraz bardzo flegmatyczny styl poruszania się pod powierzchnią wody, wywołały całkiem niezły zamęt na górze. Ktoś oszołomiony wydawał okrzyki w ekstremalnej ekscytacji, ktoś z niedowierzaniem zakrywał dłonią usta, a ktoś na ich widok całkowicie osłupiał. Jednak zdecydowana większość łapiąc ulotność chwili po prostu „trzaskała” wielorybi (Rhincodon typus) – karmienie rekinówKarmienie rekinówPrzewodnicy „zagęścili” swe ruchy – teraz dopiero zaczęła się dla nich prawdziwa praca – karmienie, karmienie i jeszcze raz karmienie. W jednej chwili tony krewetek wylały się do wody lub wprost do paszczy morskiego smakosza. Drobniutkie chmary bezbronnych, biednych, lecz jakże wyśmienitych skorupiaków w mgnieniu oka znikały w tej ogromnej otchłani wsysane jakby pod olbrzymim ciśnieniem. Tak, otwór gębowy rekina wielorybiego niewątpliwie robił wrażenie i myślę, że nie miałby żadnego problemu, by wchłonąć niczym krewetkę niejednego dorodnego spotkanie z rekinamiWszystkie łodzie jak na komendę w jednej chwili opustoszały, gdy giganty troszkę już sobie podjadły. Turyści uzbroiwszy się w sprzęt do nurkowania na raz skoczyli do wody ku tak długo wyczekiwanej przygodzie. Wskoczyliśmy i my. Dzieci wcale się nie bały, lecz ja pełna respektu dla tych żywych łodzi podwodnych trzymałam się jednak z daleka. Dzięki temu dostrzegłam coś, czego nigdy bym nie zobaczyła z perspektywy wijącej się wokół tych stworzeń pijawki. Tak właśnie nazwałam tych wszystkich, przepychających się wokół rekinów ludzi. Wzięłam tutaj pod uwagę zarówno proporcje ich ciał jak i zajadłość nurkujących, z jaką każdy z nich próbował się zbliżyć do tych spokojnych stworzeń. Jakby każdy chciał ich krwi! Każdy chciał ich dotknąć, każdy chciał być blisko, każdy chciał mieć „sweet focie”, by chwalić się potem swą nieprzeciętną odwagą przed znajomymi i wielorybi (Rhincodon typus)Dystans i chwila refleksjiŻałosne, pomyślałam i coś przestało mi grać. Zanurzona w morskiej toni, urzeczona pięknem jej nietuzinkowych mieszkańców, powinnam być przecież szczęśliwa z tego spotkania niczym reszta kotłujących się w tym wirze ludzi. Dlaczego nie byłam?Są powody – głupi my! Jakim prawem zakłócamy rytm życia tych rekinów? Jakim prawem je dokarmiamy, a co za tym idzie uzależniamy, a co za tym idzie upośledzamy? Tak nie można, to nie zabawa! A w końcu sam nasz dotyk – paskudny a nawet wręcz ohydny, bo tak natrętnie narzucany ze strony tych wszystkich, którzy tam i podziwiałam spokój tych stworzeń. Sama na ich miejscu raz a dobrze machnęłabym zdecydowanie ogonem, by namolnych ludzi przepędzić na wielorybi (Rhincodon typus) – dotknąć rekina…Wytresowane rekiny…One jednak znosiły to z pokorą, z taką swoistą godnością jakby chciały zapłacić za podany wcześniej posiłek, na który niestety zwyczajowo już przypływają. Ta nazbyt hojna wdzięczność ze strony rekina wielorybiego powinna być doceniona. Jednak nie jest zaskoczeniem, iż człowiek nie bardzo się sprawdza w takich sytuacjach. Jak zwykle bez namysłu bierze więcej niż powinien. Jak długo? Tego nie wie nikt. Jednak wiele igraszek z przyrodą już się na nas zemściło. Sami prowokujemy los, by te spokojne giganty jakimś przedziwnym a może nawet tragicznym sposobem z czasem otworzyły nam oczy. Głupia ja, bo pojechałam, bo za to zapłaciłam. Co prawda nie dotykałam i problem dostrzegłam, ale czy to mnie rozgrzesza? Teraz piszę tylko ten tekst, by mądrzejszy zdecydował, czy w ogóle podążyć moim śladem? By mądrzejszy przemyślał jak potraktować piegowatego giganta, jeśli kiedyś dojdzie do ich spotkania w wielorybi (Rhincodon typus) – pływanie z rekinamiPolecamyPodróże DinoAnimalsParki NarodoweWodospadyJezioraGóryNajwiększe rekiny – TOP 10Rekiny – mity i faktyRekin ludojad – żarłacz białyRekin wielorybi – największa ryba Rekin młotRekiny Kto nie chciałby zobaczyć wielkiego rekina w jego naturalnym środowisku? A może pójść o krok dalej i zapytać, kto nie chciałby po prostu popływać z rekinami?Czy to wogóle jest to obecnie możliwe no i przede wszystkim bezpieczne?Otóż jak najbardziej jest taka możliwość – każdy, kto myślał o wyjeździe na Filipiny na pewno słyszał o możliwości podziwiania rekinów wielorybich w Oslob. Taką informację można wyczytać z każdego przewodnika turystycznego po Filipinach jako jedną z perełek turystycznych w regionie świata. Również my będąc na Filipinach na Boholu stwierdziliśmy, że również chcemy tego doświadczyć. Oslob – to tak naprawdę bardzo mała wioska rybacka, która słynie właśnie z tego ,że można popływać z rekinami wielorybimi. Wstajemy bardzo wcześnie rano i udajemy się do tego miejsca, miejscowi uprzedzili nas, że im wcześniej tam dotrzemy tym będzie lepiej dla nas, gdyż na miejscu nie będzie tylu turystów. Oslob jest bardzo dobrze zorganizowane: dla każdego turysty wizyta w tym miejscu wygląda podobnie: najpierw zapisanie się na liście odwiedzających, następnie krótkie szkolenie jak zachowywać się w otoczeniu rekinów wielorybich, dalej należy zakupić odpowiedni bilet, wsiąść do łódki i podziwiać rekiny. Jest to naprawdę dobrze prosperująca atrakcja turystyczna. Są dedykowane osoby pilnujące wypełnienie listy, są odpowiednio wyszkolone osoby prowadzące szkolenia oraz rybacy, którzy wypływają kawałek w morze łodziami z turystami. Są zamykane szafki na rzeczy, toalety i instrukcje co będziemy robić i jak należy zachowywać się w kontakcie z rekinami na na koniec nawet przechodzimy szkolenie na temat jak zachowywać się z rekinami w wodzie. Szkolenie zawiera kilka elementów, o których musi wiedzieć turysta. Wszystkie te zakazy są zrobione w trosce o zwierzęta, bo wiadomo taki naturalny skarb to olbrzymi zastrzyk finansowy dla lokalnej społeczności. Najważniejsze, aby to turysta postępował zgodnie z wytycznymi, bo inaczej czeka go duża kara finansowa. Plansza z najważniejszymi punktami szkolenia Zostawiamy więc wszystkie swoje rzeczy i wypływamy nie mogąc doczekać się spotkania z tymi niesamowitymi zwierzętami. Chociaż, jest jeszcze wcześnie rano to i tak jest już dość tłoczno. Kilka łodzi po kilka, kilkanaście osób. Mniej więcej połowa z nich znajduje się już w wodzie. Tego poranka przypłynęło maxymalnie 3-4 rekinów wielorybich. Wsiadamy do łódki z około 10 innymi turystami i wypływamy na około 30 metrów od brzegu. Zatrzymujemy się zakładamy maski do nurkowania i kamizelki ratunkowe, żeby zaraz wskoczyć do wody. Obawiamy się trochę zimna, ale już po chwili, gdy widzimy te olbrzymie zwierzęta, to pierwsi wyskakujemy z łodzi. Widok na rekiny wielorybie Zapominamy o całym świecie a to co widzimy jest niesamowite, bo jak nazwać uczucie jak oto przed wami pod wodą przepływa kilkunastometrowe, żywe stworzenie z paszczą wielkości połowy twojego ciała? A jakbyście się czuli jak koło Was był nie jeden a trzy takie olbrzymie stworzenia? Albo gdyby płynął wprost na Was a wy jedyne co moglibyście zrobić to bezczynnie czekać z wielkim uśmiechem i wrażeniem obserwując aż przepłynie ten przepotężny twór natury… Doznanie naprawdę niesamowite i trudne do opisania słowami, po prostu należy to przeżyć. Spędzamy w wodzie około 40 min i nie wiemy zupełnie, kiedy mija ten wracamy na brzeg, suszymy się i pozwalamy by emocje z nas dosłownie spłynęły. Przeżycie naprawdę niesamowite. Rekiny wielorybie są wielkie, cętkowane i wspaniałe i na pewno to wspomnienie zostanie z nami do końca życia. Azja Filipiny Oslob – popływaj z rekinami 26 sierpnia, 2017 Newsletter Subskybuj i bądź na bieżąco Zgadzam się z polityką prywatności Bądź na bieżąco Sprawdź nasze social media Facebook Twitter Instagram YouTube Nasza ostatnia wyprawa Madera Wietnam Chiny Wkrótce na stronie Dlaczego nie jeździmy na słoniach? Jak tanio podróżować? Jak spakować się w bagaż podręczny? Mały poradnik podróży z dzieckiem Post dla każdego rodzica, który pragnie wyjechać gdzieś ze swoim maluchem ale nie ma pojęcia jak się do tego zabrać. O tym co zapakować, jak przygotować się na lot, co zabrać do apteczki i jak przy tym nie zwariować. Czytaj więcej Instagram @

nurkowanie z rekinami wielorybimi